Zrywam barwy wszechświata z twojej twarzy - to konieczność, by rozświetlić codzienność. Oczywistość schematyczności czasu przeraża jak nigdy dotąd, bo wyjątkowo nie pozwala tworzyć nawiasów i marginesów. Na końcu zdań znak nieskończoności i ostry zapach zwątpienia...
Jeszcze dziś rano witałem upalne słońce, i nawet planowałem by w jego towarzystwie wyruszyć na poszukiwanie obrazów, które warto utrwalić. Próby podniesienia się odrywały od urzeczywistnienia dźwięki - w dodatku nie byle jakie, ale najnowszy album Red Soul Community "I Never Learn". Chociaż nie wyruszyłem wraz ze słońcem na wielką wyprawę, to wcale mi go nie brakowało, a nawet teraz kiedy niebo przykryły delikatnie deszczowe chmury, nie brakuje słońca, bo ono mieszka w tej właśnie płycie.
Pierwszy raz usłyszałem ich w roku 2009 (o ile nie myli mnie pamięć) przy okazji singla, a rok później dużego albumu "What Are You Doing?". Dźwięki natychmiast przyjemnie zagościły w moim wnętrzu i nagrania towarzyszyły mi bardzo często, a szczególnie uwielbiałem przy nich prowadzić samochód. Ich muzyka to przyjemna mieszanka ska i reggae, niezwykle delikatnie i ciepło oprawiona żeńskim wokalem. Najnowszy album nie wychodzi poza to co znałem z wcześniejszych nagrań i bardzo dobrze, bo zachowuje doskonały poziom. Mile zaskoczył mnie na płycie kawałek "Spanish Bombs". Jako, że jestem niemal psychopatycznym fanem The Clash, ten cover jest dla mnie wisienką na torcie, którym jest cała płyta "I Never Learn". Teraz tylko wypatruję na horyzoncie okazji do zobaczenia zespołu na żywo, gdyż do tej pory nie miałem sposobności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz