środa, 8 lutego 2012

Ленинград - жив

Tak łatwo zatopić się w chorobotwórczej codzienności i pozwalać tworom pasożytniczym egzystować na własnym życiu. Tak łatwo wtapiać się w szarość - nie myśląc, nie czując, nie chcąc - niczego ponad to, co oferuje władza. System ułatwień ma produkować doskonałych obywateli - masę podatną na rozkazy, zdalnie sterowane roboty przeznaczone do zaspokajania wciąż rosnących potrzeb pasożytniczej elity. Zużyta masa odpoczywa na cmentarzysku rzeczywistości - tak samo daleko daleko od świata, jak oddaliła się od marzeń z młodości.
Bardzo dobrze wspominam krakowski koncert Leningradu w klubie Studio, bo był to występ żywy, energiczny i pełen pasji. Pamiętam też, że od dłuższego czasu czekałem na to wydarzenie i moment spełnienia był niezwykłym doznaniem. Udało mi się wtedy usłyszeć chyba wszystkie kawałki na jakie czekałem, a sam fakt zobaczenia zespołu w akcji potęgował emocje. Niewątpliwie był to jeden z najbardziej udanych koncertów jakie dane mi było przeżywać i jeden z tych na których w doskonały sposób dało się wyczuć, że muzycy mają masę satysfakcji płynącej z zabawy dźwiękiem. Na nieszczęście koncert ten nie był rejestrowany w celu wydania na DVD.
Udało mi się jednak znaleźć inne koncertowe wydawnictwo Leningradu. Ленинград - жив to zapis koncertu jaki miał miejsce 11 marca 2006 roku. Dostajemy tutaj aż 30 kawałków, co przekłada się na półtorej godziny nagrania. I chociaż systemowi zapisu dźwięku (dolby digital 2.0) daleko do dzisiejszych standardów, to płytę ogląda się z emocjami.
Leningrad to zespół z Sankt Petersburga grający mieszankę ska, punk rocka, reggae, funku, folku. Ich krakowski koncert z 2009 roku miał być pożegnaniem. Zresztą rozwiązali działalność, by jednak znów się zejść, co zaowocowało w zeszłym roku kolejnym albumem w bogatej dyskografii.

wtorek, 7 lutego 2012

Joe Strummer - Niepisana Przyszłość

Bezsprzecznie atakujemy horyzont czasów ostatecznych, wierząc, że to człowiek ma odgwizdać wielki finał. W ogrodach cierniowych kąpiemy myśli i z czystym umysłem oddajemy się atomowym tańcom. Szalone pląsy na gruzach tego, co już w zasadzie wstyd nazywać człowieczeństwem i rozanielone spojrzenia wlepione w ten ostatni rozbłysk.
Julien Temple to reżyser, który zasłynął już takimi pozycjami jak "The Great Rock'n'Roll Swindle" z 1980 roku, czy "Sex Pistols - Wściekłość i Bród" z roku 2000. Po raz kolejny postanowił zanurzyć się w punkowej stylistyce i film "Joe Strummer - Niepisana Przyszłość" poświęcił w całości legendzie punkrocka. Dostajemy przekrojową opowieść od narodzin lidera The Clash, aż po jego nieoczekiwaną śmierć. Opowieść, która przeprowadzi nas przez wszystkie etapy życia i twórczości muzycznej - rozpoczynając na The 101'ers, poprzez The Clash, krótką przygodę Strummera z komponowaniem muzyki do filmów (polecam album "Walker" z 1987 roku) aż po Joe Strummer & The Mescaleros. Film jest niesamowicie mocno utrzymany w takim dynamicznym, "kolażowym" stylu, co sprawia, że ogląda się go niezwykle ekspresyjnie i nie pozwala nudzić. Jako, że jest to film dokumentalny nie zabraknie wypowiedzi osób, które przez życie Strummera się przewinęły, lub tych na których jego twórczość mocno się odcisnęła. Zobaczymy więc Jima Jarmuscha u którego Strummer zagrał w filmie "Mystery Train", Bono czy Johnngo Depp'a.
Film miałem okazję zobaczyć w kinie "Pod Baranami" w Krakowie. Niestety duże kina nie pokusiły się o wyświetlenie tej produkcji. Co więcej polska premiera była opóźniona w stosunku do reszty świata o, bagatela, półtorej roku. Miałem też obawy czy ktoś zechce wydać ten film w polskiej wersji na DVD. Na szczęście wydawnictwo "Gutek Film" spełniło moje oczekiwania i możemy cieszyć się tą naprawdę solidną biografią muzyczną w zaciszu własnych domów.
Swoją drogą przy okazji premiery tego filmu miała ukazać się polska edycja książki "The Clash: Rat Patrol from Fort Bragg". Nie ukazała się do dziś.