czwartek, 5 stycznia 2012

Euch Die Uhren - Uns Die Zeit 1999-2009

Dopinguję sny w walce z rzeczywistością. Płyną złowieszczo nad miastem jak gdyby mogły stwarzać pozory okrutniejszych od realności. Opuszkami palców odnajduję strukturę grzechu i zatapiam się w niej bez reszty. Płoń rzeczywistości! Świat nie może czekać bez końca na pojawienie się ludzkich instynktów.
Fotografia potrafi oddać emocje - często mocniej niż dźwięk czy słowa. Ale czy potrafi oddać emocje, dźwięk, słowa i idee w jednym? Czy może zamknąć w sobie uderzenie rewolucji i zobrazować jak działa ona na ludzi? Czy można w obrazie zamknąć dynamikę i barwy chwili? Myślę, że tak, chociaż nie zawsze efekt będzie udany. Zależy to od tego czy sami jesteśmy w stanie zbliżyć się do danej idei na tyle blisko by zaczęła w nas krążyć i pozwoliła spojrzeć oczami jej "wyznawców". Tak uzyskany obraz ma charakter niezwykle plastycznego dokumentu, którego nie da się niczym zastąpić. Charakter mocny, niezwykle realistyczny i przede wszystkim szczery.
Łucja Romanowska w swoim "Euch die Uhren - uns die Zeit" zachowała to, tworząc niezwykle prawdziwą opowieść o niemieckich punkach. Jakkolwiek ogólnikowo to brzmi, historia układa się w dynamiczny obraz pełen przygód, emocji i osobliwości, wypełnionych znanymi każdemu uczuciami. To zaproszenie w świat, którego wielu nie zna lub się go boi. To jednocześnie mocno dokumentalny zapis z 10-cio letnich chwil z aparatem w rękach. To wreszcie album fotograficzny, który oddycha swoimi bohaterami i siłą wciąga do ich świata. Kolejna pozycja z mojej półki, która rozciąga muzyczną pasję ponad doznania dźwiękowe.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz