Stąpam po nierównościach życia, zakrapiając każdy krok odurzającym zmysły specyfikiem. Nietrzeźwa podróż sprawia, że wzrok odnajduje obrazy inne od surowej szarości. Wyglądam zza chwiejnych kroków na barwy zarezerwowane tylko dla wybranych, modląc się jednocześnie by każda rewolucja, którą dziś zaplanuję odnalazła miejsce w rzeczywistości. To mój pijany taniec ze światem, moja ostatnia wieczerze przed jutrzejszą męką.
Występ The World/Inferno Friendship Society miałem okazję zobaczyć w 2009 roku w Czechach i od tamtej pory jestem ich gorącym fanem. Nie tylko dlatego, że to świetni muzycy, nie tylko dlatego, że są bardzo dobrzy w warstwie tekstowej i w końcu nie tylko dlatego, że potrafią porwać ludzi i zrobić prawdziwe show na scenie. Przede wszystkim dlatego, że są autentyczni w tym co robią i wnoszą powiew świeżości na skostniałej scenie "muzyki alternatywnej" wypełnionej klonami tych samych dźwięków.
The World/Inferno Friendship Society pochodzą z nowojorskiego Brooklynu a ich muzyka to mieszanka punkrocka, soulu, jazzu, swoistego folkloru i zamyka się w ramach tzw. "punk cabaretu". Przy czym w stosunku do wielu grup z nurtu punk / dark cabaretu, ich muzyka jest bardziej "upunkowiona" i żywsza, bardziej energetyczna.
Są mocno polityczni, ale sięgają też w swych tekstach do wątków historycznych czy biograficznych. Na najnowszej płycie "The Anarchy And The Ecstasy" znalazł się kawałek poświęcony amerykańskiemu pisarzowi Philipowi K. Dickowi (nadużywającemu alkoholu i narkotyków, który pisał niegdyś donosy do FBI na naszego rodzimego Stanisława Lema zarzucające mu bycie tak naprawdę tajną organizacją pisarzy, którzy publikując pod kryptonimem "Stanisław Lem" miała dążyć do wpływu na opinię publiczną. Tak - wiele osób twierdzi, że Philip K. Dick był schizofrenikiem :) ).
Nowy album nie zawiedzie fanów, a i dla osób które dopiero zaczynają przygodę z tym zespołem jest to dobry początek.
Występ The World/Inferno Friendship Society miałem okazję zobaczyć w 2009 roku w Czechach i od tamtej pory jestem ich gorącym fanem. Nie tylko dlatego, że to świetni muzycy, nie tylko dlatego, że są bardzo dobrzy w warstwie tekstowej i w końcu nie tylko dlatego, że potrafią porwać ludzi i zrobić prawdziwe show na scenie. Przede wszystkim dlatego, że są autentyczni w tym co robią i wnoszą powiew świeżości na skostniałej scenie "muzyki alternatywnej" wypełnionej klonami tych samych dźwięków.
The World/Inferno Friendship Society pochodzą z nowojorskiego Brooklynu a ich muzyka to mieszanka punkrocka, soulu, jazzu, swoistego folkloru i zamyka się w ramach tzw. "punk cabaretu". Przy czym w stosunku do wielu grup z nurtu punk / dark cabaretu, ich muzyka jest bardziej "upunkowiona" i żywsza, bardziej energetyczna.
Są mocno polityczni, ale sięgają też w swych tekstach do wątków historycznych czy biograficznych. Na najnowszej płycie "The Anarchy And The Ecstasy" znalazł się kawałek poświęcony amerykańskiemu pisarzowi Philipowi K. Dickowi (nadużywającemu alkoholu i narkotyków, który pisał niegdyś donosy do FBI na naszego rodzimego Stanisława Lema zarzucające mu bycie tak naprawdę tajną organizacją pisarzy, którzy publikując pod kryptonimem "Stanisław Lem" miała dążyć do wpływu na opinię publiczną. Tak - wiele osób twierdzi, że Philip K. Dick był schizofrenikiem :) ).
Nowy album nie zawiedzie fanów, a i dla osób które dopiero zaczynają przygodę z tym zespołem jest to dobry początek.