Odbiegam nieco od kształtów codzienności. Nie
nauczono mnie wyglądać jak reszta i poruszać się o ściśle wyznaczonych
porach. Daleko mi do ładu i tej cholernie mało ambitnej masy cielesnych
szkieletów, zamkniętych w zaprogramowanym szambie...
Okładkę "Oczami Radzieckiej Zabawki" zobaczyłem gdzieś w internecie. Rzucił mi się w oczy podtytuł "Antologia radzieckiego i rosyjskiego undergroundu" i od razu uznałem, że muszę to mieć. Korzystając z całkiem sporego rabatu, pognałem do bezdusznego Empiku, w którym przekręciłem tytuł, ale mimo wszystko stałem się szczęśliwym posiadaczem własnego egzemplarza tej książki. Rozpromieniony oddałem się lekturze...
Ta książka to prawdziwa wyprawa do muzycznego podziemia naszych wschodnich sąsiadów. Muszę dodać, że wyprawa bardzo udana, bo czyta się ją bardzo lekko, niemal jak powieść. Zresztą historie Wiktora Coja i grupy Kino czy Jegora Letowa i Janki Diagilewy z Grażdanskiej Obrony zasługują na powieść czy film, a dodając do tego tło Związku Radzieckiego tamtych czasów otrzymujemy prawdziwą bombę! Kiedy cofam się wstecz do moich pierwszych doświadczeń z punk rockiem, a także do opowieści starszych znajomych, nie znajduję aż tak ciężkich historii, jakie miały radzieckie ekipy. To też w pewien sposób kształtowało ich charakter i sprawiało, że dokonywali naprawdę poważnych decyzji krocząc drogą, która społecznie nie była akceptowana. Zawsze powtarzałem (nie wiem na ile egoistycznie), że polski bunt, był znacznie szczerszy niż angielski czy amerykański. U nas najzwyczajniej były dużo większe represje. Jednak w porównaniu do rosyjskich undergroundowców, myślę, że mieliśmy całkiem przyzwoicie.
"Oczami Radzieckiej Zabawki" to moim zdanie pozycja obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się muzyką (nie tylko punkową czy rockową). To znak tamtych czasów, ale też krótkie wprowadzenie w to, co dzieje się tam obecnie. Wreszcie, jest to też pewien drogowskaz, mapa według której możemy rozpocząć poszukiwania dźwięków, bo szczerze nie wierzę, że czytając książkę oprzecie się chęci usłyszenia tego, co opisano tu słowem. Ponad to wszystko, jest to opowieść o prawdziwych ludziach, którzy tak jak wielu z nas zakochało się w muzyce, i o tym, że taka miłość też bywa tragiczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz